wyświetlenia :

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 1.

 3 lipca 2011 r.
Kolejny wakacyjny dzień w Doncester. Pogoda tego dnia jest wyjątkowa ładna. Idealny, letni  poranek. Jak co rani zerwała się z łóżka najwcześniej, by móc przygotować rodzinie śniadanie. Stół był skromnie przybrany. Widniało na nim zaledwie kilka plasterków szynki, sera oraz kromka chleba. Tego miesiąca wyjątkowo kiepsko było z pieniędzmi. Ojciec niestety musiał zamknąć piekarnię. Ze względu na to, że nie był w stanie jej utrzymać. Teraz cała rodzina była na głowie mojej matki, która przez to była zmuszona do wzięcia nadgodzin. Nie pocieszał ją ten fakt, lecz skoro rodzina miała się jakoś żywić, nie miała innego wyboru.
Kilka minut po mnie, w kuchni pojawiła się mama z czerwonym zadrapaniem pod okiem, która poprzedniego wieczoru pokłóciła się z ojcem. Od czasu, gdy stracił pracę często pił, przez co się zapominał. Coraz częściej wybuchały kłótnie, awantury, w których zazwyczaj ona była ofiarą. Chcieliśmy z Mikiem bronić ją, ale ta wyganiała nas z pokoju. Nie chciała byśmy byli świadkami staczania się ojca. Wyglądał fatalnie - podkrążone oczy, kilkudniowy zarost, niechlujna fryzura. Wszystko to sprawiało odrzucenie w naszych oczach.
- Znów pił? - spytałam matkę.
- Tak. - odpowiedziała cicho spuszczając głowę w dół jakby wstydziła się za niego.
Cholernie mnie to bolało. Pragnęłam coś zrobić, by ojciec przestał pić, ale bałam się, że i ja stanie się kolejną ofiarą, na której będzie się wyżywał.. Poszłam więc obudzić brata. Po drodze zajrzałam do sypialni rodziców, w której spał ojciec, lecz od razu się wycofałam. Na sam widok poczułam niechęć. Śniadanie zjedliśmy więc w trójkę, w milczeniu...
  Po posiłku mama zebrała się, po czym wyszła do pracy. Ja natomiast wzięłam się za sprzątanie kuchni po śniadaniu. Za godzinę byłam umówiona z Victorią, więc po pozmywaniu naczyń poszłam się przebrać. W swojej skromnej szafie znalazłam letnią, beżową sukienkę, którą założyłam na siebie. Po drodze zgarnęłam torebkę, po czym zmierzyłam w umówione miejsce. Tak jak myślałam, byłam spóźniona. Z daleka ujrzałam moją rudą przyjaciółka, która jak zawsze wyróżniała się z tłumu swoją oryginalnością. Na mój widok rozpromieniała, przytulając mnie i całując. Lubiłam ją. Co prawda była szalona oraz zabawna, ale przy niej mogłam być sobą. Rozśmieszała mnie w gorsze dni, a w lepsze potrafiłyśmy śmiać się do oporu. Po prostu była dla mnie kimś cholernie ważnym. Opowiedziałam jej więc o wydarzeniu z dzisiejszego dnia. Nie pochwalała zachowania mojego ojca. Robiło się z nim coraz gorzej. Poza tym, ze była świetną przyjaciółką, to potrafiła doradzać jak zawodowy psycholog. Dla niej każdy problem był do rozwiązania. Nie widziała żadnych przeszkód. W porównaniu do mnie było optymistyczną osobą, która podchodziła do życia na luzie.
- Wiesz co? - zaczęła popijając kawę ze Starbucks'a. - Moim zdaniem on potrzebuję rozmowy i wsparcia. Czuję się zapewne zawiedziony, że jako głowa rodziny stracił swój dorobek. - stwierdziła.
- Może i masz rację . -westchnęłam.
   Resztę po południa spędziłyśmy na plotkach i rozmowie. Nikt nie poprawiał mi tak humoru jak Vic.
Wspólne zakupy rzeczywiście dobrze nam zrobiły. Dzięki pieniądzom zarobiony podczas mojej pracy dorywczej w wakacje, mogłam pozwolić sobie na kupienie kilku ubrań. Dawno nic sobie nowego nie kupiłam, więc cieszyła mnie ta myśl. Z pomocą Vic za niewielką sumę znalazłam beżowe rurki, kilka fajnych prostych t - shirtów oraz sweterki. Muszę przyznać, że ma oko do takich rzeczy. Po męczącym dniu wróciłam do domu... W kuchni ujrzałam siedzącego tatę, który popijał sobie niewinnie piwo. Na sam widok zmierzyłam prosto do swojego pokoju. Nie miałam zamiaru z nim konwersować, więc zamknęła drzwi i walnęłam się prosto na moje łóżko. Niestety ta przyjemność nie trwała długo. Po pięciu minutach w drzwiach stanął mój ojcem z wyrzutami sumienia.
- Gdzieś ty była? - zaczął się wydzierać.
- Daleko. - oznajmiłam z obojętnością podchodząc do niego.
- Nie wyrażaj się tak do mnie. - podniósł głos.
- Bo co mi zrobisz? - spytałam z agresją.
- Jestem twoim ojcem, należy mi się szacunek. - odrzekł.
- Szacunek? - parsknęłam. - Za to co wczoraj matce zrobiłeś? - zaśmiałam się.
- Jak śmiesz. - podniósł rękę, po czym uderzył mnie w twarz.
Wylądowałam na ziemi. Hałas ten usłyszał Mike, który od razu pojawił się w progu drzwi. Na mój widok spanikował, po czym podbiegł szybko do mnie, by pomóc mi wstać. Złapałam się odruchowo za policzek patrząc na ojca z nienawiścią.
- I ty żądasz szacunku? - powiedziałam ze łzami w oczach, po czym bezmyślnie zmierzyłam w stronę drzwi.
Potrzebowałam spokoju, samotności. Nie wiedziałam gdzie mam iść. Jedyne o czym marzyłam to przysiąść gdzieś w samotnym miejscu, na moment, na krótką chwila, która sprawi, że się uspokoję. Nie chciałam iść do Vanessy, bo wiedziałam jak ona na to zareaguję. Nie lubiła przemocy pod każdym możliwym względem. Udałam się więc przed siebie. Słońce chowało się za horyzontem, co sprawiało, że niebo mieniło się najróżniejszymi barwami koloru pomarańczowego. Znalazłam się pod drzewem, które sprawiało, że wracałam do czasów dzieciństwa. Obeszłam je dookoła wyszukując grawerów, które wyryliśmy wraz z Lou'im jako małe dzieci. Były na swoim miejscu. Delikatnie, opuszkami palców przejechałam po niedbale napisanych inicjałach. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Dawno tutaj nie byłam... Przysiadłam więc na kamieniu, które znajdowało się tuż przy drzewie, po czym zapatrzyła się w siną dal, która była przede mną. Przed oczyma ujrzałam nagle mojego ojca, który krzyczał i bił mnie. Podsunęłam więc kolana pod brodę, by móc się o nie oprzeć. Chciałabym by dawne czasy powróciły. By tata był kochający mężem, który co wieczór wraca z domu całując moją mamę na powitanie, a ona robi nam wszystkim kolację, po czym wspólnie zasiadamy przy stole. Niestety to tylko bolesne wspomnienia, które sprawiają, że w sercu czuję pustkę, którą jest ciężko wypełnić. Znów się rozkleiłam powracając do tamtych czasów. Nie! Stop! Koniec tego. Muszę być twarda. Mama jak i Mike mnie potrzebują. Nie mogę tutaj przecież tak siedzieć w samotności i użalać się nad swoim beznadziejnym żywotem. Po wytarciu mokrych policzków i nabraniu kamiennej twarzy wstałam, po czym odwróciłam się. Unosząc głowę w górę nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nie wierzyłam w to co mnie właśnie spotkało.
- Camille? - spytał chłopak ubrany w czerwone rurki i bluzkę w paski.
- Louis? - spytałam z niedowierzaniem.
Bez słowa odpowiedzi podbiegliśmy do siebie i wtuliliśmy się w siebie.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam po radosnym przywitaniu się.
- Właśnie zakończyliśmy trasę koncertową i każdy z nas udał się w swoje strony rodzinne.. - oznajmił z uśmiechem, który mu nie schodził od zobaczenia mnie.
- Nie widziałam cię ponad 6 lat. - odrzekłam wpatrując się w niego dokładnie. - Tęskniłam za tobą. - dodałam ze łzami w oczach.
- Przepraszam, zachowałem się jak ostatni idiota nie odzywając się do ciebie. - oznajmił ze wstydem. - Też tęskniłem za Camille. - powiedział ponownie mnie przytulając.
Tak jak za dawnych czasów usiedliśmy pod naszym drzewem. Czułam się jakbyśmy cofnęli czas do momentu w którym rozmawialiśmy całymi dniami, bez końca... Przez kolejne kilka godzin nadrabialiśmy zaległości z ostatnich lat. Dowiedziałam się, że One Direction zrobiło ogromną karierę na całym świecie, co mnie niezmiernie ucieszyło. Przez cały czas nie mogłam oderwać od niego oczu. Mój przyjaciel zmienił się nie do poznania. Stylowe ubrania, nowa fryzura... Ale jedno zostało na swoim miejscu - jego uśmiech, który za każdym razem sprawiał, że na sercu robiło się człowiekowi cieplej. Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, a my nadal rozmawialiśmy. Opowiedział mi swoje całe życie po opuszczeniu Donny. Spotkania z fanami, koncerty, wywiady, sesje zdjęciowe i inne typowe sprawy dla gwiazdy były teraz dla niego codziennością.
- No proszę Tomlinson, twoje marzenia się spełniły. - uśmiechnęłam się do niego.
- A twoje? - spytał nagle, na co ja machinalnie opuściłam głowę w dół.
Na moim poliku widniało zaczerwienie po dzisiejszej sprzeczce z ojcem. Podszedł bliżej mnie, by dokładniej się temu przyjrzeć. Niemalże czułam jego oddech na sobie... Nie byłam w stanie go okłamywać, więc powiedziałam prawdę. Nie mógł uwierzyć w to co mówię. Był w szoku. Zawsze uważał mojego ojca za porządnego człowieka.
- Czemu mi tego od razu nie powiedziałaś? - odrzekł oburzony. - Camille... jesteśmy przecież przyjaciółmi. - popatrzył na mnie.
- Lou, wyjechałem, zostawiłeś mnie... A co najgorsze nie dawałeś żadnych oznak życia. Uznałam to za oficjalny koniec naszej przyjaźni. - odrzekłam smutnie. - Po tym teraz dużo ciężej mi ufać ludziom. - westchnęłam.
- Jestem idiotą, przepraszam. - usiadł obok mnie obejmując mnie jedną ręką. - Ale wiesz jaki jestem. Robię wszystko na szybko, pochopnie, nie myśląc co dookoła mnie się dzieje. - powiedział podnosząc mój podbródek palcem, bym na niego spojrzała.
- Nawet nie wiesz jak cierpiałam po stracie tak wspaniałego przyjaciela... - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Hm. - zamyślił się. - Co powiesz na to abyśmy spędzili ten tydzień razem? Mam teraz wolne. Zrekompensuję się. - uśmiechnął się do mnie.
- Na prawdę tego chcesz? - upewniłam się.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Stęskniłem się za tobą w końcu, jesteś moją przyjaciółka - odrzekł wskazując na nasze wyryte inicjały na drzewie.
- No dobrze. - oznajmiłam, po czym ponownie wtuliłam się w jego tors.
Gdy zaczęło robić się późno zmierzyliśmy w stronę mojego domu. Powrót zajął nam dwa razy dłużej niż normalnie. Tematów nie było brak. Nigdy nie pomyślałabym, że dzisiaj, akurat w tym samym czasie znajdziemy się obok naszej "miejscówki". To musiało być przeznaczenie, które coś znaczy... Kolejny tydzień zapowiadał się idealnie. Miałam go spędzić w towarzystwie mojego najlepszego przyjaciela. Nagle poczułam się zupełnie za czasów jak byliśmy nastolatkami. Zmartwienia znikły, a na ich miejsce pojawiło się szczęście. I to za sprawką pojawienia się Tomlinson'a.
- Pamiętaj, jutro dzień należy do nas. - odrzekł odprowadzając mnie pod same drzwi mojego domu.
- Wiesz co? Cały czas nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteś. - odrzekłam zdejmując z ramion jego sweterek.
- To uwierz. - puścił oko. - Jestem i będę. Jeszcze będziesz miała mnie dość. - zaśmiał się.
- Ciebie wariacie nigdy dość. - wystawiłam język.
- Dobranoc C. - odrzekł zupełnie jak w dzieciństwie, gdy mówiliśmy do siebie pierwszymi literami naszego imienia.
- Słodki snów L. - powiedziałam przytulając go.
Po wejściu do środka dookoła panowała ciemność. Stwierdziłam więc, że wszyscy już śpią. Po cichutku przemknęłam się do siebie przebierając się od razu w piżamę. Tak jak myślałam - w nocy nie mogłam zasnąć rozmyślając o wydarzeniach z dzisiejszego dnia. Zupełnie jakbym przywołała go myślami... Zjawił się w chwili, w której był mi najbardziej potrzebny. Byłam wdzięczna losowi, że nasze drogi znów się skrzyżowały...




rozdział pierwszy za nami. jak wyszło? nie wiem. sami oceńcie... mi się nie za bardzo podoba, ale liczę na wasze szczere komentarze.
hmm, dwa słabe do epilogu? rozumiem, ale chciałabym znać przyczynę tych złych reakcji jeśli można :)
przepraszam, ogólnie, że musieliście tak długo czekać, ale miałam pewną blokadę, przez którą wyszły flaki z olejem, niestety. co nie zmienia faktu, że zadowala mnie 60 pozytywnych reakcji, dziękuje!
http://ask.fm/oonething - pytajcie się o co chcecie.
https://twitter.com/#!/oonething - w razie potrzeby twitter.
jakiś kontakt? 40922686 ( gadu ) :)
nie wiem kiedy będzie kolejny, postaram się jak najszybciej.
liczę na was! mam nadzieję, że pobijemy rekord poprzedniego bloga!
http://makeyoumine1d.blogspot.com/ - MÓJ DRUGI BLOG, KTÓRY WSPÓŁTWORZĘ Z DRUGĄ OSOBĄ.
http://www.twitlonger.com/show/gqmmsj - POPIERAM W 100%, PRZESYŁAMY DALEJ !
love you all, one thing.


30 komentarzy:

  1. Aj..! Zapowiada się ciekawie. jestem ciekawa rozwinięcia wątku L. i C. hehehe; )\
    Zapraszam do mnie http://dont-lose-hope5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zaczyna ^.^ Z niecierpliwością czekam na drugi rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. no ZAJEBIŚCIE <3333 bejb, to jest takie no ohhh XD nie pomyślałam, że Louis akurat teraz się zjawi ^^ ale ten ojciec :C to zły milord :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie, boskie, boskie, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, coś czuję, że tych dwoje ciągnie do siebie i to bardzo :))
    Jestem twoją wielką fanką, pozdrawiam Alexandra <3

    OdpowiedzUsuń
  5. boskieee kobiettooooo boskie kocham tooo ;*:**
    tamten blog kochałam a ten kocham jeszcze bardzije
    cisze sie ze zaczłeas ppisac drugi :*
    czekam na nestpy juz sie niemoge doczekac;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne to jest już nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału czekam czekam <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  7. CUDOOOOWNNNEEEEE!<3 Jejciu, wspóczujé Camilli troche:( Czekam na nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie ci wyszło! Czekam na następny. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz,że myślałam ,że do tego bloga nie będę mogła się przywiązać tak jak do twojego poprzedniego,ale myliłam się. Przez ten rozdział na serio zrozumiałam ,ze trzeba mieć przyjaciół i przyjaźń trwa wieki.♥ Dziękuje..;)

    OdpowiedzUsuń
  10. super bardzo mi sie podoba. czekaam na kolejne
    zapraszam do czytania i komentowania u mnie :)
    http://69-imagination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie mi się podoba ! ♥ Czekam na następny :) x

    OdpowiedzUsuń
  12. cudowne ;D
    jestem mile zaskoczona, :]
    czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. o, świetne . ^_^
    nieźle się dzieje, czekam na to, co będzie w następnym . :D

    +jak czytam na innym blogu, to co Tomlinson zrobił dziewczynie, to na serio przesadził . mimo tego że jestem Directionerką, to już sama uważam że źle robią i na seeeeeerio sie na nich wkurzyłam >.<

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział ;**
    Dobrze , że przyjechał ;))
    Z takim ojcem , to ma przewalone :/
    Czekam na nn <3
    Pozdrawiam .xx
    P.S Z tym co ona mówi też się w całości zgodzę. Za czasów x-factora te 'Video Diary' były lepsze , robili co chcieli , byli tacy inni ogólnie.
    Teraz są takimi trochę 'maszynkami do zarabiania pieniędzy' , ciągle podróżują , wszędzie tylko gale , koncerty itp. I tak jak tam było , teraz to bardziej praca niż zabawa.

    OdpowiedzUsuń
  16. podoba mi się..
    Camillia z ojcem ma podobnie do mnie,ale to zostawię dla siebie.
    czekam na nn *;
    @hapyppillx3

    OdpowiedzUsuń
  17. boski rozdzial czekam na kolejne swietnie sie zapowiada :*

    OdpowiedzUsuń
  18. super <3
    boski <#
    czekam na nn <3 xxx

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział kochany w wgl kc ! ja chce juz następny

    Roxx x

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo orginalne ;) . Jak zawsze perfekcyjnie . ;*

    Zapraszam do mnie http://i-hate-you-honey1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. świetny rozdział : *
    nie bardzo podobał mi się wątek z ojcem ale DRAMACIK musi być xd
    by ZOMBIE GIRL.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobrze, że piszesz następnego bloga, bo uwielbiam styl Twojego pisania. Pierwszy rozdział jest świetny już nie mogę się doczekać następnego :)
    @Lala9602

    OdpowiedzUsuń
  23. A mi się rozdział bardzo podoba i czekam na następny. (http://i-should-have-kissed-you-1d.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie no dziewczyno nie wierze !

    Z tego co sie domyślam jesteś o rok młodsza ode mnie, a twój kolejny blog znów na samym początku doprowadził mnie do łez.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział .!
    Pisz i nie przestawaj ! Może powróci mi znów wena.

    OdpowiedzUsuń
  25. mam nadzieje, ze jakos ta przyjaz zamieni sie na cos wiecej :D rozdizal bardzo fajny
    1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. CZaaaaaaaaaaad !!!! Nie będę dużo pisac, bo chcę czytać kolejne rozdziały !!!
    ~Ola

    OdpowiedzUsuń
  27. Spotkali się 3. lipca w moje urodziny ;)Świetnie piszesz. Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Też tak chce pisać ! xD Zapraszam do mnie -- > http://dotknac-marzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń