wyświetlenia :

niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział 3.

         Z rana obudził mnie dzwoniący telefon. Nie o takiej pobudce marzyłam. Zerwałam się więc
na równe nogi i czym prędzej podleciałam do wibrującej komórki. Zaspanymi oczami dostrzegłam, że dzwoni Victoria, więc bez sekundy namysłu odebrałam.
- No proszę, proszę. Kogo jak słyszę.. - odrzekła z ironią w głosie.
- Nadal zła? - spytałam cicho.
- Na ciebie nie umiem się gniewać, ale nie rozumiem co takiego się działo, że nie znalazłaś czasu dla swojej przyjaciółki. - oznajmiła.
- No, bo... - zawahałam się.
- No bo? - zapytałam.
- Przyjdź do mnie, wszystko Ci wyjaśnię. - zaproponowałam.
  Chciałam jej powiedzieć o Lousie, a to nie była rozmowa na telefon. Odrzekła, że postara się przybyć
jak najszybciej, więc odłożyłam komórkę, po czym zaczęłam ścielić łóżko. Nie było sensu, by ponownie się kłaść, więc postanowiłam zacząć się ogarniać. Niesforne, pokręcone włosy związałam w niedbałego koczka, założyłam dżinsowe spodenki i zwykły, prosty t - shirt. Przeglądając się w lustrze delikatnie dotknęłam moich kości obojczykowych podziwiając wczorajszy podarunek od mojego przyjaciela. Srebny wisiorek w kształcie serca sprawiał, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. A to wszystko dzięki wspomnieniom z wczorajszego dnia. Przypudrowałam nosek, umalowałam swoje geste rzęsy tuszem, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.  Czym prędzej podbiegłam je otworzyć. Tak jak myślałam - w progu ujrzałam moją rudą przyjaciółkę, która na sam widok rzuciła mi się na szyję oczekując wyjaśnień. Zaprosiłam ją więc do salonu, by móc usiąść i spokojnie porozmawiać. W domu o dziwo nikogo nie było. Mama zapewne poszła wczesnym rankiem do pracy, Mike poszedł gdzieś z kolegami, a ojciec kto wie gdzie się szlajał.
- A więc co chcesz mi powiedzieć? - odrzekła siadając na fotelu przy oknie.
- Ostatnio sprawy się trochę pokomplikowały. - opuściłam głowę w dół.
- Mam się bać? - popatrzyła na mnie z wielką uwagą.
- Chyba nie... - oznajmiłam biorąc oddech. - W sumie sama nie wiem jak na to zareagujesz. - dodałam.
- Już nie przeciągaj, tylko mów. - pogoniła mnie.
- Pamiętasz jak Ci kiedyś opowiadałam o Lousie Tomlinsonie? Moim przyjacielu z czasów dzieciństwa.. - zaczęłam niewinnie.
- No tak, tak. Rzadko o nim wspominałaś, ale coś mi świta. - powiedziała zakładając nogę, na nogę.
- No więc wrócił do miasta, spotkałam się z nim przedwczoraj i... wczoraj. - odwróciłam głowę w stronę kuchni.
- Ach, wszystko jasne. - zaśmiała się. - Teraz już wiem dlaczego nie znajdujesz dla mnie czasu. - zasmuciła się nagle.
- Van, to nie jest tak. - zaczęłam prawie, że krzyczeć.
- A jak? - zbulwersowała się. - Czekam na wyjaśnienia. - popatrzyła na mnie spode łba.
- Jesteś dla mnie cholernie ważna i doskonale o tym wiesz. Te wszystkie lata spędzona z tobą były wspaniałe, na prawdę i mam nadzieję, że będziemy jeszcze przyjaciółkami przez długie, długie lata, bo nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, ale.. - chciałam mówić, gdy w połowie zdania Vanessa przerwała mi..
- O, widzę, że jest jakieś 'ale'. - odrzekła z obrażoną miną.
- Nie przerywaj mi. - oznajmiłam. - Ale wiedź, że Lou też jest dla mnie kimś ważnym, to z nim mam najlepsze wspomnienia z dzieciństwa. - oznajmiłam ze skruchą.
- Mam ci przypomnieć jak on cię potraktował? - wstała nagle, zmierzając w moją stronę. - Jak zostawił cię po tylu latach, bez słowa pożegnania, jak wybrał sławę zamiast ciebie, jak przez te wszystkie lata nie odzywał się, pomimo, że istnieje coś takiego jak komórka, internet i inne środki komunikacji? - popatrzyła na mnie wściekłym wzrokiem. - Nie wierzę jaką jesteś łatwowierną osobą jesteś... A myślałam, że masz szacunek do siebie, najwyraźniej się myliłam... - spoglądała na mnie ze łzami w oczach.
- Van.. - podniosłam głowę patrząc na nią.
- Błagam cię Camille. Nie udawaj niewiniątka teraz. - patrzyła na mnie ze wstrętem, podczas gdy ja czułam jak moje serce rozrywa się na milion małych kawałeczków. - Nie wiem jak mogłaś mu wybaczyć, po tym co ci zrobił... - odrzekła odwracając się do mnie.
- Ale zrozum, że on jest dla mnie kimś ważnym! - krzyknęłam w jej stronę.
- Nie ważne kim on jest dla ciebie! - odkrzyknęła nagle. - Zastanów się kto jest twoim prawdziwym przyjacielem i daj mi znać, gdy zrozumiesz co robisz źle. - odrzekła zmierzając w stronę drzwi, podczas gdy ja odczułam jak cząstka mnie odchodzi razem z nią.
- Van, ale ja.. - nie zdążyłam dokończyć, gdy już usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
       Z bezsilności zakryłam swoje zapłakane oczy w kolana, które podciągnęłam pod samą brodę.
Najchętniej zakopałabym się w teraz pod ziemię, ze swoimi problemami. Niestety nie miałam takiej możliwości, więc pozostało mi jedynie użalanie się nad sobą. Chwile rozpaczy przerwał telefon. Cala rozmazana i zapłakana sięgnęłam po niego. Dzwonił Lou. Nie wiedziałam czy chcę z nim teraz rozmawiać. Słowa Vanessy coś we mnie zmieniły. Może jednak za szybko wybaczyłam Louisowi? Nie umiałam odpowiedzieć sobie na to pytanie. Rzuciłam więc telefon w kąt, ponownie roniąc łzy nieszczęścia. Cały poranek spędziłam na fotelu, myśląc i zastanawiając się nad dzisiejszą konwersacją z moją przyjaciółką. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, więc szybko wytarłam tusz, który został mi pod oczami i podbiegłam je otworzyć. Bez zastanowienia szarpnęłam klamkę, a na werandzie ujrzałam zdenerwowanego Lou'iego.
Widząc mnie w takim stanie od razu przytulił mnie do swojego serca. Nie potrzebowaliśmy słów. Wystarczały gesty, które sprawiły że poczułam się w jego ramionach bezpiecznie i komfortowo. Kilka minut zajęło mi bym się uspokoiła i zaprosiła go do środka. Po wejściu usiedliśmy przy kuchennym stole. Louis żądał wyjaśnień, lecz mi było potrzeba kilka dobrych sekund, by się pozbierać. Gdy już jednak doszłam do siebie zaczęłam mu wszystko, ze szczegółami wyjaśniać. Gdy skończyłam popatrzyłam na niego moimi zeszklonymi oczami, oczekując jakich słów.
- Coś powiesz czy będziesz milczeć? - zapytałam niepewnie.
- Nie wiem co powiedzieć. - odrzekł opierając głowę o ręce. - Twoja przyjaciółka ma rację, zachowałem się jak drań. - wstał nagle z miejsce podchodząc do okna. - Co ja sobie do cholery myślałem zostawiając Ciebie? - zaczął krzyczeć wyglądając przez okno.
- Lou... - podeszłam do niego.
- A jakie są twoje uczucia wobec mnie? - spytał nagle spokojnym głosem, spoglądając na mnie.
- Vanessa uświadomiła, że jestem cholernie łatwowierna. - rozejrzałam się dookoła.
- Czyli nie ma szans aby nasza przyjaźń powróciła i na nowo odżyła? - zapytał przygnębiony.
- Lou, ja już nic nie wiem. - zaczęłam krążyć nerwowo po pokoju. - Nie chcę tracić Vanessy, ani Ciebie, ale widzę, że kontakt z tobą uniemożliwia mi widzenie się z Van. - stanęłam nagle na środku pokoju przyglądając mu się z uwagą.
- Nawet nie wiesz w jaką radość wpadłem gdy zobaczyłem cię przedwczoraj... - podszedł do mnie nagle podchodząc do mnie tak blisko, że niemalże czułam jego obecność na moim ciele. - Zachowałem się jak cham, idiota, skończony frajer, wiem, ale uwierz mi, że przez te wszystkie lata nie zapomniałem o Tobie. Szczerze mówiąc nawet bałem się kontaktu z tobą... - spuścił nagle głowę w dół. - Bałem się odrzucenia. - dodał nagle z powagą.
- Odrzucenia? - upewniłam się.
- Tak. Myślałem, że po tym jak cię potraktowałem nie odezwiesz się o mnie słowem. Lecz, gdy ujrzałem cię wtedy pod drzewem, moje serce zaczęło szybciej bić. A gdy już rzuciłaś mi się w ramiona czułem się jak najszczęśliwszy człowiek na ziemi. - oznajmił patrząc mi w oczy.
- Błagam cię, nie mów tak. - odrzekłam uciekając przed jego wzrokiem. - Zaraz znów się rozpłaczę. - odwróciłam się do niego tyłem, od razu poczułam jego dotyk na biodrach.
- Camille, mówię szczerzę, jesteś wspaniałą przyjaciółką. - oznajmił odwracając mnie do przodu.
Przyjaciółką - wszystko jasne. Od wczorajszego dnia patrzyłam na Louis'a z innej perspektywy, lecz ten 'czar' nagle prysł...
- A ty przyjacielem. - skłamałam przytulając go.
Tkwiliśmy tak na środku salonu, przytuleni kilka dobrych minut, gdy nagle pociągnęłam go w stronę strychu, gdzie chowałam swoje zamiłowanie do muzyki. Musieliśmy przebrnąć przez stare, zakurzone schody i wąski korytarz.
- Gdzie ty mnie ciągniesz? Chcesz mnie zabić? - żartował Lou po drodze,
- Oczywiście Tomlinson, prowadzę cię do miejsca, w którym zostaniesz zabity, poćwiartowany na kawałki, a potem zjedzony. - odrzekłam przekonująco. - Tak na marginesie, jestem kanibalem i seryjnym zabójcą. - dodałam z wymuszonym uśmiechem.
- Ej Marshall, nie zapominaj, że nienawidzę horrorów. - odrzekł z przerażeniem w głosie.
- Spokojnie, w pomieszczeniu zastaniesz tylko Samarę z Ringu, duchy, zombie i inne stwory. Całkiem przyjemne, z kilkoma się nawet zaprzyjaźniłam. - żartowałam.
- No proszę, widzę, że żarty cię dzisiaj nie opuszczają. - odrzekł nagle.
- Ale ja nie żartuję. - odwróciłam się robiąc poważną minę.
- Dobra, dobra, ja już cię znam. - wędrował za mną.
Nagle znaleźliśmy się przed drzwiami do mojej tajemnicy. Potrzebowałam sporo siły, by się z nim uporać.
Stare, zardzewiałe drzwi miały już swoje lata, więc musiało je mocno popchnąć by dotrzeć do pokoju.
- No proszę, gdzie twoje koleżanki i koledzy? - spytał się, gdy otworzyłam drzwi.
- No popatrz, najwyraźniej Twoja obecność ich spłoszyła. - odrzekłam zawiedziona, lecz nie przestając się śmiać.
- Ech, jestem taki przystojny i cudowny, że po prostu wstydzili się przy mnie przebywać. - odrzekł dumnie unosząc głowę w górę.
- Och tak, to z pewnością. - odrzekłam z sarkazmem wybuchając śmiechem.
- No dobra. Do rzeczy.. Co chciałaś mi tutaj pokazać? - zaczął rozglądać się po starym, opuszczonym strychu, gdzie na środku znajdował się jedynie jakiś przedmiot przykryty białą narzutą.
- To! - podeszłam do przedmiotu, odkrywając narzutę, która ukazała stary, drewniany fortepian.
Bez słowa podeszłam do niego, siadając na stołku, związując włosy w kucyka, po czym zamknąwszy oczy zaczęłam grać. Po krótkim wstępie zaczęłam śpiewać jedną z moich ulubionych piosenek...

( i tutaj możecie włączyć http://www.youtube.com/watch?v=aNzCDt2eidg ! )

" Come on skinny love 
just last the year 
Pour a little salt, we were never here 
My my my - my my my - my my my - my my ... 
Staring at the sink of blood and 
crushed veneer 

I tell my love 
to wreck it all 
Cut out all the ropes and let me fall 
My my my - my my my - my my my - my my ... 
Right in the moment this order is tall 

And I told you to be patient
And I told you to be fine 
And I told you to be balanced 
And I told you to be kind 
In the morning I'll be with you 
But it will be a different kind 
Cause I'll be holding all the tickets 
And you'll be owning all the fines "


Emocje, które towarzyszyły mi podczas 'koncertu' dla mojego przyjaciela były nie do opisania. Nigdy nie nikt mnie nie słuchał. Lou był pierwszy od czasów dzieciństwa, gdy wspólnie chodziliśmy na zajęcia chóru. Teraz, gdy już wyśpiewuję ostatnie słowa czuję ulgę na sercu, że w końcu ktoś wie o moim sekrecie. Dałam z siebie wszystko, z czego jestem cholernie dumna. Dawno nie wykonałam tak dobrze tego utworu... Kończąc piosenkę spoglądałam na Louisa, który nie odrywa ode mnie oczu. Gdy moje palce lądują już poza fortepianem jestem pewna, że dobrze zrobiłam.
- To... było... CUDOWNE! - krzyknął z otwartą buzią. - Kobieto, cudownie śpiewasz, masz piękny głos, taki delikatny, powabny, wręcz urzekający! Śpiewasz lepiej jeszcze niż w szkole, a gra... coś cudownego! Skąd nauczyłaś się tak grać? Jak powiesz, że sama to chyba oszaleję. No po prostu cudownie, niesamowicie! Camille, jesteś mistrzem... - mówił jak oszalały.
- Lou, Lou. - wzięłam go za rękę. - Spokojnie, to nic wielkiego. - odrzekłam rumieniąc się.
- Nic wielkiego?! Nic wielkiego? - odrzekł oburzony.
- No chyba. - wzruszyłam ramionami.
- Chyba sobie żartujesz. - parsknął. - Ja już wiem co z tym zrobić. - pokiwał w moją stronę palcem.
- To zostanie między nami, prawda? - upewniłam się.
- Ależ oczywiście. - odrzekł mało przekonująco.
Przez całą drogę powrotną do salonu musiałam wysłuchiwać wychwaleń Louisa na mój temat. Muszę przyznać, że miło zrobiło mi się na sercu, gdy słyszałam takie słowa z jego ust. Odprowadziłam go do drzwi. Chwilę podyskutowaliśmy na werandzie, po czym pożegnaliśmy się.
- Będę cię jeszcze męczył przez kolejne dni. - pogroził mi palcem.
- W takim razie już idź, bo na dzisiaj mam cię dość. - wystawiłam do niego język, pchając go w stronę schodów.
- Na razie Cam. - przesłał buziaka w moją stronę.
- Idź już Tomlinson. - zaśmiałam się machając mu.
   Przybycie Louisa zdecydowanie poprawiło mi humor, lecz wraz z jego zniknięciem moje wszelkie
zmartwienia na temat Vanessy powróciły. Nie chciałam tracić przyjaciółki, ale nie chciałam oddalać się przez to od Louisa, z którym wszystkie zawiłości sobie dzisiaj wyjaśniłam. Teraz czeka mnie rozmyślanie.. Może to w nie w ich dwójce tkwi problem? Tylko we mnie?



nic się nie dzieje - wiem, wiem, ale to dopiero 3 rozdział, akcja się rozwinie, obiecuję!
jest znośnie, nie mogę narzekać. dziękuje za wszystkie komentarze wsparcia i dodawania siły <3 kocham was!
jest nas coraz więcej, co mnie cholernie cieszy! może uda nam się pobić rekord poprzedniego bloga? :)
http://ask.fm/account/questions - jak zawsze zapraszam tutaj.
http://gottaloveyou.blogspot.com/ - no i na bloga, którego uwielbiam, kocham wręcz *.*
no i dedykuję ten rozdział Roksanie - tak po prostu, bez przyczyny. w podzięce za to, że jesteś, co mnie niezmiernie cieszy <3 uwierz w końcu w siebie, bo będę ci powtarzać, że jesteś wspaniałą pisarką, dopóki o tym się nie przekonasz!
postaram się dodać kolejny jak najszybciej.
love you all, one thing.



31 komentarzy:

  1. Hm,mówiłam ci już jak bardzo kocham twoje opowiadanie? Ten rozdział był uasdkjasj ! Nie da się ująć tego w słowach! Bardzo ci dziękuje za dedykację! Ja uważam, że to ty powinnaś spojrzeć w lustro i sama siebie ocenić bo naprawdę piszesz zajebiście! <3 Czekam na następny rozdział z niecierpliwością!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Ty świetnie piszesz!!!! Ja tylko czekam ciągle na następny rozdział, bo wiem, że każdy jest wspaniały :)
    @Lala9602

    OdpowiedzUsuń
  3. kurde swietnie piszesz nawte jak ty piszesz ze nic sie nie dzije to trozdziały sa mega mega cudowne kocham teog bloga :*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde no, jak ty to robisz.?! To jest po prostu cudowne i cholernie denerwujące, że ludzie potrafią tak wspaniale pisać ;)
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a i życzę udnego Lanego Poniedziałku. :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne<3 ale zastanawia mnie jeden fakt..czemu najpierw piszesz Victoria,a potem Vanessa..haha :D
    dobrze,że z Louisem wszystko sobie wyjaśniła!
    @happypillx3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo ciągle mi si myli :D ale jest vanessa, koniec!

      Usuń
    2. Też się nad tym zastanawiałam...

      Usuń
  6. Dziewczyno masz talent<3 Kocham twoje opowiadania. Czekam na następny ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahhaaa nasze zdj z serii "sprawdzanie testu ciążowego"
    Kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Cię dziewczyno ,swietnie piszesze .Najfajniejsze w tym wsyztskim jest to ,że nie zrobiłaś z Camille i Louisa pary w pierwszym rozdziale jak niektórzy o.O XD
    Kocham to opowiadanie ,czekam na następne <3
    Louis I Camille . To by bylo coś <3

    OdpowiedzUsuń
  9. strasznie podoba mi się twój blog:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział ;**
    Przejebane , jak jest z Lou to Van się wkurza i na odwrót :/
    Cam i Lou <3
    Mam nadzieję , ze będzie tak jak mówisz ;))
    Czekam na nn <3
    Pozdrawiam .xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny jest :D czekam na kolejny :D
    <33 Uwielbiam Cie... a niee Kocham Cie <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Super blog czekam na ciag dalszy+ mój blog http://onedirectionopowiadania1d.blogspot.com/ ZAPRASZAM! moze nie taki dobry jak twój, ale się rozkrecam

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejka. Super rozdział. :* Będzie dzisiaj kolejny.....? ©

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny rozdział:)
    czekam na kolejny
    zapraszam --> http://best-thing-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. jesteś świetna! ;) kocham tego bloga. ;]

    ii zapraszam do mnie

    http://mojahistoria1d.blogspot.com/

    na razie prolog i cztery rozdziały, opowiada o Mabel, która zaczyna przyjaźnić się z 1D, umawia się nawet z poniektórymi na randki... ;d

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja po prostu z tobą nie mogę. Zgłupieję !!! To twoje opowiadanie jest świetne !!! Czaderskie !!! Nie można się oderwać. Trochę jestem zła, że o Louim, bo poczytałabym o Liamie, ale to nic. Nie przeszkadza mi, że nie ma akcji. To nawet lepiej, bo na tych wszystkich blogach, które czytam ciągle: jak nie wypadek, to zdrada, jak nie zdrada to wypadek, jak nie wypadek to zerwanie, a potem znowu do siebie wracają i znowu jest jakiś wypadek. i tak w kółko. A u Ciebie jest w sam raz.
    KOCHAM TEN BLOG !!!

    ~Ola

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja nie wytrzymuję . To jest takie wzruszające , że czytając to mam łzy w oczach . Masz wspaniały talent. Widać że piszesz to opowiadanie tak od siebie , od serca . Naprawdę gratuluję . Wiele bym dała za taki wielki talent ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Błagam napisz dalej bo zgłupieje!! Codziennie rano na komórce sprawdzam czy nie dodałaś rozdziału potem wracam ze szkoły i znowu siedzie na kompie i cały czas odświeżam strone I tak naokrągło. :* Nie moge bez twoich opowiadań żyć!!!!
    ~Darka

    OdpowiedzUsuń
  19. Suuper!
    Zapraszam!! http://1dstory12.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Czy dodasz jeszcze jakiś rozdział? Błagamm już cztery dni nic nie ma -,- ;c :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodam, ale jak mówiłam mam teraz masę nauki, z związku z egzaminami, wiec troche cierpliwości i wyrozumiałości..

      Usuń
  21. Kolejny blg w twoim wykonaniu jest boski !! Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwościa !

    OdpowiedzUsuń
  22. Twoje opowiadanie, wywarło na mnie wielkie wrażenie. Jestem zafascynowana. W bardzo delikatny sposób potrafisz opisać każde uczucie i każdą sytuację. Urzekło mnie to.
    Nie piszesz, jak na niektórych blogach o 1D, na które się natykam, słodko i bez emocji. Bo twoje rozdziały są pełne uczuć, takie odnoszę wrażenie. Wydaje mi się także, że jest w nich coś drapieżnego. Ale może tylko mi się wydaje. ; )
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    Jeśli możesz, informuj mnie na GG: 23660564
    Zapraszam! : My-heart-belongs-to-you-forever.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Podoba mi się :) Czekam na następny rozdział
    Jak chcesz odwiedź mojego bloga który pisze z koleżanką ourcrazyholiday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Nic się nie dzieje?
    A w łeb chcesz?!
    Jest cudownie po prostu! ;D
    Tak jak obiecałam, przeczytałam wszystkie. ^^
    Zastanawiam się, czy Cam pozna resztę chłopców..
    Chociaż tak też jest oczywiście fajnie. ;P
    Rozdział powalający (czyli jak zwykle;D)
    Czekam na następny!
    Lou to słodziak. <3

    Andzieek. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się tu z koleżanką zgadzam ;) Zarąbiście piszesz ;)
      Pozdrawiam nieznajoma http://just-us-and-this-sick-world.blogspot.com/

      Usuń